Skocz do zawartości

Czego nie wybaczacie na drodze?


Przem0l

Czego nie wybaczacie na drodze?  

17 głosów

  1. 1. Czego nie wybaczacie na drodze?

    • Przekraczania prędkości
      0
    • Wyprzedzanie na zakrętach i przy podwójnej
      5
    • Jazdy po pijaku
      6
    • Rozmowy przez telefon/pisania sms
      0
    • Przejechania na czerwonym
      2
    • Spowalniania ruchu
      3
    • Wyprzedzanie na pasach w mieście
      1
    • Nie obchodzi mnie to...
      0


Recommended Posts

Hiho! Właśnie wróciliśmy ze "znicza" i praktycznie kilometr od domu mielibyśmy podręcznikową czołóweczkę...

Ale zanim poleci "przykład" najpierw małe wyjaśnienie opcji ankiety.

Możecie wybrać 3 opcje z 7 lub od razu ósmą :P. Ta opcja jest zarówno dla królów szos jak i ... pasażerów, których nie obchodzi to co się dzieje na drodze. Reszta z Was może wybierze coś dla siebie.

Osobiście nie uważam swojej osoby za "miszcza" kierownicy aczkolwiek nie lubię się slimaczyć. Jeżeli tylko mam okazję wyprzedzenia zamulacza to to robię. A zamulaczem jest każdy kto jedzie z dozwoloną prędkością (pożal się Boże).

Czego możemy nie wybaczyć na drodze? Pomijam gesty, trąbienie i wyzywanie (pouczanie) ... itp. Jak ktoś nie patrzy co się wokół niego dzieje tylko klepie babkę po kolanku to niech potem nie ma do mnie pretensji, że pojawiłem mu się przed nosem.

1. Przekraczania prędkości

Ah proszę Was - jeszcze nigdy nie zezłościłem się, że przejechało (przeleciało) obok mnie coś co zasypało mi szybę liśćmi a podciśnienie bujnęło moją furką . Tak jak nie rozumiem jak można się człapać 50 w mieście, toż to horror. Rozumiem korki, ale "pomiędzy nimi"? 2x tyle a czasem i więcej to przecież norma. Dla mnie to nie jest absolutnie żadnym powodem do złoszczenia się - ale dla kogoś może być więc dałem taką opcję. Oczywiście nie mówię o ostrym grzaniu pod klatkami schodowymi tylko w miejscach gdzie jest widoczność.

2. Wyprzedzania na zakrętach i przy podwójnej

Tutaj zaliczam pierwszy punkcik - dziś mielibyśmy dzwonika właśnie z tego powodu.

Ogólnie termin "podwójna ciągła" nie robi na mnie żadnego wrażenia ale z uwagi na specyficzne miejsca jak poniższe uważam, że czasami w duchu "usprawiedliwiam" drogowców, że ją namalowali.

Dołączona grafika Dołączona grafika

My z prawej a "be" to ten z lewej.

Fordon: Zakręt jakich wiele, ot mała serpentynka z ograniczeniem do (lol) 40 km/h. Na zdjęciu nie widać jak bardzo pokręcone są te zakręty (i mocno trzymają w fotelu gdy nie stosujemy się do ograniczenia). Ten zakręt najbardziej po prawej jest ostrzejszy. Wracamy sobie z Kasjo ze "znicza" ... przez całą drogę nie było policji oraz prawie żadnego ruchu więc można było "spokojnie jechać". Minąwszy przystanek dla pieszych z autobusem [który jakby nie patrzeć ograniczał widoczność] można było depnąć. Gdy ledwo co zacząłem się rozkręcać (mogłem mieć jakieś marne 60,  może więcej) to za małym autkiem, na środku drogi pojawił się master, który za wszelką cenę chciał wyprzedzić to maleństwo. Oczywiście nie piłem alkoholu i jak zwykle w takich momentach bylem skupiony na drodze, więc reakcja była natychmiastowa. Master skoro wyprzedzał to też miał podobną prędkość. Spokojne hamowanie więc króciutki pisk i energiczne odbicie w prawo. W ciągu następnych 5 minut master pewnie zdołał wyprzedzić ze 2 tuziny innych zamulaczy, szkoda tylko, że próbował tego robić w TYM miejscu. Jak nie mam widoczności to nie wyprzedzam, poza tym pewnie większość z Was jeździ na pamięć, więc doskonale wie gdzie można bezpiecznie wyprzedzać, depnąć a gdzie trzeba odpuścić i przemęczyć się te kilka, może kilkanaście sekund. Gdyby gościu nie zaskoczył i się nie schował a ja nie zrobił tego co zrobiłem, no cóż. Wystarczyłoby żeby jeden z nas był po kilku kieliszkach. Wystarczy 1-2 sekundy później wykonać manewr.

Zwracam na to uwagę, bo jeżdżę trzeźwo ZAWSZE. I tu dochodzimy do punktu trzeciego.

3. Jazdy po pijaku

Pijakom bym zabierał auta. Krótka piłka. Nie prowadzę po żadnej ilości alkoholu z prostej przyczyny: nie trzeba szaleć żeby spotkać się z policją. Możecie potulnie czekać na czerwonym świetle i dostać w tył, bo ktoś się zagapił, zagadał czy zamulił. Policja sprawdzi alkomatem Was OBU. Co będzie potem to już chyba wiecie. Nie mówię, że zazdroszczę tym co wypili, bo dobrze bawili się na imprezie (i myśleli, że spalili/wypocili alkohol lub o zgrozo "nie") a potem jeszcze wygodnie wrócili autkiem. Nie chciałbym być nieszczęśliwym pieszym, kierowcą z naprzeciwka który doznałby bliskiego spotkania z takim panem/panią. Trzeźwa i SKUPIONA na tym co się dzieje na drodze osoba (prawie) zawsze zwolni (w najgorszym wypadku), bo to jest nasz biologiczny odruch. Nikt nie chce umierać ani się krzywdzić.

Za pijaka daję kolejny punkt.

4. Rozmowy przez telefon/pisania sms

Znajomi wiedzą, że jak nie odbieram to albo się kąpie (ale wtedy jakoś nie chcą dzwonić...) albo prowadzę, bo tak poza tym odbieram zawsze. Nie używam zestawu głośnomówiącego bo nie odczuwam potrzeby marnowania kasy na takie pierdoły (ta chwila bądź dwie nikogo nie zbawią). Nie odbieram telefonów ani nie dzwonię bo nie chcę się rozpraszać. Może gdybym jeździł zgodnie z przepisami to miałbym czas na pogaduchy ale to się szybko nie stanie. Rozmowa przez telefon rozprasza. Takie są wyniki badań, statystyki wypadków jak i doświadczenia własne. Wystarczy chwila skupienia się nad tematem rozmowy i w tym czasie może się coś wydarzyć. Może ktoś się obudzić i zahamować, poczuć moc i wbić się przed nos lub nadarzyć się okazja do wyprzedzenia. Zawsze zakładam wypadek - tak jak w przypadku picia alkoholu. Zawsze w takim wypadku może oskarżyciel pokazać jako dowód winy biling telefoniczny. A w wypadkach nie tylko rysuje się ładna blacha ale i umierają ludzie: to też trzeba założyć (konsekwencje).

5. Przejechania na czerwonym

Może zdążę? Pewnie, że tak... a co jeśli nie? No cóż... nawet jak zdążę to nie znaczy, że "gdzieś tam" nie stoi stróż prawa i srogo mnie za to ukarze. Lub po prostu z innej strony ktoś nie grzeje "bo ma zielone"? Gdy zapala się zielone światło pojawia się w główkach utęskniony obraz "teraz JA!", który zasłania wszystko inne. W końcu skoro ja mam zielone to inny już wcześniej mieli czerwone i grzecznie czekają na swoją kolej. Przecież nikt nie wbije się na czerwone... I dlatego czekam zawsze na czerwonym, bo tak. Pocieszam się, że przynajmniej będę miał pustą drogę . Tak poza tym to każdy z nas był, jest i zawsze będzie pieszym. Kto z Was nie rzucił się na jezdnię bo "wybiło zielone"? Z okrzykiem "mam pierwszeństwo"? Z ... a tu nagle "zzzzziiiuuuuummmmm". I nieszczęście gotowe (wiem, że to ostatnie zdanie zabrzmiało jak z opowieści babci, ale takie jest życie).

6. Spowalniania ruchu

Znacie określenie "bezpieczny kierowca"? To jest przekleństwo naszych dróg. Takie niedojdy wyjeżdżają ze swoich norek tylko w jednym celu: żeby zatruć życie innym. Wyczytali na swoich propagandowych stronach, że poowoolnaa jazda zmniejsza zużycie paliwa, części samochodu i zwiększa bezpieczeństwo. Albo nie czytali tylko o zgrozo to wiedzą. Tacy *&%&$% nie ograniczają się do powolnej jazdy... oo nie. Oni dosłownie w każdym momencie potrafią przypomnieć z kim mamy do czynienia. Skręca? To zwalnia (tak - da się jechać jeszcze wolniej) spory szmat drogi przed zakrętem, w który wchodzi baardzoo poowoolii. Blokuje cały pas i przed nim nikogo nie ma (ciekawe czemu). Ale uwaga - leci mucha! Człowiek jedzie za takim już 20-30 sekundę na TRZECIM biegu (gdy na tym odcinku nawet piąteczka się poci), stracił wiarę w społeczną sprawiedliwość, zaczął się zastanawiać czy jak dojedzie do pracy to zastanie horror czy tylko odpęka checklistę, czy zamknął mieszkanie oraz wyłączył gaz... a tu nagle czerwone światła! To coś przed nim hamuje! Na prostej drodze... WTF? Jedzie dalej i znowu hamuje... "Ale o co chodzi?", gdy drugi pas się zwalnia to co? Redukcja i gaz do dechy, trzeba się odkuć, trzeba jakoś zacząć ten dzień, trzeba zatrzeć to przykre zdarzenie I TRZEBA go wyprzedzić... przez takich "bezpiecznych kierowców" IMHO jest sporo wypadków. Oni są nieprzewidywalni.

Nie wiem czy bardziej nie znoszę wyprzedzających na pasach - ale chyba jednak nie - tu ląduje mój punkcik.

7. Wyprzedzanie na pasach w mieście

Pasy dla pieszych to temat podobny do tego, który poruszyłem przy okazji czerwonego światła. W tym miejscu chcę zaznaczyć, że mamy do czynienia z "wyprzedzaniem" co oznacza, że na godzinie wpół do 11 bądź 2 znajduje się pojazd, który skutecznie zasłania nam widok. Nie ważne czy to ciężarówka czy jakiś Matiz - ja mam odsunięty i rozłożony fotel żeby mieć bardzo wygodną pozycję. Kierownicę trzymam w wyprostowanej ręce (przywykłem więc się nie męczę), tak samo nogi mają sporo miejsca (poza osobami z tyłu, ale ja jeżdżę 90% czasu sam, 9% z drugą osobą i MAX 1 % w skali miesiąca z kimś jeszcze - darmowa taksówka oznacza brak życzeń). To co, że Laguna jest dość pojemna - po odsunięciu foteli przestaje być dla tych z tyłu . Ralliart - siedziałeś na miejscu kierowcy więc wiesz, że choć jest wygodnie to jednak nietrudno jest mi zasłonić widok. Może inni przez to widzą lepiej a może nie - nie wnikam. Wyprzedzanie na ślepo w miejscach gdzie roi się od "śpieszących się zawsze i wszędzie" jest w/g niedopuszczalne i po prostu tego nie robię. Jeżeli widzę autobus i gromadzący się tłum to oczami wyobraźni widzę biegnących na złamanie karku przez ulicę ludzi. Cóż... sam tak robiłem będąc młodszym w myśl zasady "bo odjedzie". O konsekwencjach wtedy się nie myślało bo...

Wiecie dlaczego piesi ufają w 99% kierowcom? Ponieważ sami nie prowadzą samochodów więc nie wiedzą jak to jest. Myślą, że jesteśmy opanowani, skupiamy się na wypatrywaniu potencjalnych zagrożeń i ZAWSZE się zatrzymamy. Nie obchodzi ich to, że możemy być zmęczeni, pijani, naćpani, zdenerwowani, zamyśleni, rozmawiać przez mobkę/z pasażerem lub po prostu możemy szukać jakiejś ulicy i się zagapić. Oni wręcz nie myślą o tym, że możemy ich nie zauważyć i być może ZABIĆ. Kampią za autobusami obliczając milisekundy pomiędzy następnymi samochodami tymi z lewej i z prawej i biegną. Dlaczego? Bo udało się 100 razy. Mi też się zawsze udawało. Dopiero jak siadłem za kółkiem i wyskoczył mi taki s...wiel przed maskę to dowiedziałem się dwóch rzeczy: co kierowcy musieli przeżywać gdy ja odwalałem takie numery oraz dlaczego oni często jeździli tak powoli przy przystankach... Są też cięższe przypadki bo taki dzieciak chociaż przebiegnie - idle. Ludziska, którzy nad niczym nie myślą, idą bardzo powoli i prawie zatrzymują się na środku ulicy (zaczyna się mielić swap). Kto z Was nie spotkał się z określeniem: "k..a, połóż się na tej drodze!". Nagle znika "idle" i pojawia się "stress". I ten obciach dla pieszego - bezcenne .

EPILOG

To co robicie za kółkiem to nie tylko jest Wasza sprawa. To sprawa wszystkich, których mijacie oraz których wieziecie. Nie odpowiadacie tylko za siebie ale także za ich zdrowie i życie. Oczywiście nikomu niczego nie zabronię, ale pamiętajcie o konsekwencjach. Dziś mamy "znicz" a jutro "poprawiny" więc chociaż nie prowadźcie po pijaku. Może i lubię szybszą jazdę, ale ja zawsze mogę zwolnić - za to alkohol nie zniknie z Was na zawołanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Wybrałem opcje 3,5,6. Jazda rowerem po pijaku chociaż przyjemna i luźna jest droga jak spotka się z policją, przejazd na czerwonym też jest kretyństwem, bo robi się kłopoty nie tylko sobie ale i innym (jak np. biednym zdającym egzamin ludzikom, którzy w takiej sytuacji narobili już dawno w gacie). Dlatego też zawsze oglądam się na skrzyżowaniu ze światłami, bo ktoś mógł chcieć przeskoczyć i jak trafi na mnie to masz babo placek.

Opcja 6 to tylko i wyłącznie dlatego, iż ludzie dawno dawno temu zapomnieli o znakach, o tym co na danym odcinku bądź w danej sytuacji robić mogą. I tak piękny przykład: skrzyżowanie ze światłami, delikwent przede mną tak jak ja skręca w prawo i ma strzałkę do skrętu warunkowego. Co robi? Wielkie G. Założę się, że chwilę później gdzieś tam przeskoczył na innych światłach na żółtym żeby tylko nadrobić stracony czas (cholera, sam tak robiłem jak uczyłem się jeździć - złość instruktora bezcenna :P).

Dla wyjaśnienia - mam prawo jazdy krótko, ale były epizody z autami już dużo wcześniej - nie ma to jak na drodze z ograniczeniem do 100 km/h jechać 160-180. Tylko po co? Kiedy wysiada się z samochodu po czymś takim to myśli się tylko o tym ile krzywdy można było zrobić rodzinie swojej i czyjejś gdyby czasem...swoją drogą nowe Corsy strasznie bujają przy lekkim ruchu kierownicą jak ma się powyżej 160 :P

I nie jestem zwolennikiem przekraczania prędkości "bo tak". Niech inni to robią, fakają na mnie czy coś ale ja mogę być przecież inny, prawidłowy. Czy to czyni mnie gorszym?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Ja przede wszystkim nie toleruje ludzi wsiadających za kółko po kielichu... G**no mnie obchodzi czy taki kretyn się zabije czy nie, ale to co mógłby zrobić niewinnej i trzeźwej osobie, która miała pecha i akurat trafiła na takiego kretyna tooooo... no właśnie... krew mnie zalewa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Coś na temat szybszej jazdy:

221 km/ h – to prędkość z jaką jechał krajową drogą nr 19 kierowca Seata. Zatrzymany przez policjantów lubartowskiej drogówki 32-letni mężczyzna nawet nie wyraził skruchy.

http://moto.onet.pl/1583218,1,dwukrotna-wpadka-pirata-drogowego,artykul.html?node=2

A myślicie, że skąd wiem ile wyciągnie moje autko? Z podręcznika? W podręczniku jest wynik "zawyżony" o 6 km/h (ponoć mój wyciąga 190) :P.

Żeby oddać moje nastawienie dotyczące powyższego newsa:

w końcu gość który normalnie jeździ a nie jakieś emerytury na drodze... wycieczki krajoznawcze proponuję pks-em

Drogi krajowe służą do szybkiego przemieszczania się między miastami. A jak pasy są oddzielone od siebie zielenią to już w ogóle można grzać.

Rogal - pisałeś, że jeździsz "zgodnie" z przepisami. OK - do czasu. Daję Ci MAX rok (ale rok jazdy) po tym czasie po prostu zaczniesz jeździć jak inni. Depniesz raz, drugi i ... tak Ci już zostanie. Tak mi się przynajmniej wydaje :P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Gość
Ten temat jest zamknięty i nie można dodawać odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...