Skocz do zawartości

Młodzi kierowcy = wypadek?


Przem0l

Młodzi kierowcy = wypadek?  

6 głosów

  1. 1. Młodzi kierowcy = wypadek?

    • zdecydowanie TAK
      1
    • raczej TAK
      1
    • raczej NIE
      2
    • zdecydowanie NIE
      0
    • Nie obchodzi mnie to
      2


Recommended Posts

Jak w temacie. To nie jest kampania na rzecz odebrania prawka młodym ludziom ani zaostrzeniu obowiązującego prawa - chodzi mi tylko o podważenie histerycznego trucia w mediach o młodych mordercach za kółkiem.

Z biologicznego punktu widzenia mózg młodego człowieka rozwija się do ok 22 roku, kiedy to nabiera "prawie" pełnię swojej funkcjonalności. Dokładniej chodzi o płat odpowiadający za przewidywalność.

Kobiety to zupełnie inna para kaloszy bo u nich widzenie przestrzenne (czyli wyobraźnia) to bonus, na który załapało się mniej osób niż się urodziło. Jest z tym gorzej niż u facetów, ale przynajmniej potraficie się lepiej wysłowić bo wasze mózgi przyswoiły więcej wyrazów i lepiej nimi operujecie. Przynajmniej statystycznie. Po prostu kiedy my się klepaliśmy z potworami po pyskach wy siedziałyście w jaskiniach i gadałyście ze sobą bo co innego było do roboty. Miliony lat ukierunkowanego rozwoju zrobiły swoje. Oczywiście są wyjątki oraz wszystko można nadrobić treningiem.

Nie będę się o tym rozwijał bo ten temat nie jest o wyższości w jakiejkolwiek sytuacji jednej nacji nad drugą.

Ten temat jest o zwalaniu winy za wypadki na młodych kierowców. Kiedy można z naukowego punktu widzenia obarczyć większym prawdopodobieństwem spowodowania wypadku nastolatka lub świeżo upieczonego kierowcę to nie można moim zdaniem odwrócić uwagi od sedna sprawy: to nie ludzie powodują wypadki ale alkohol, środki odurzające, przemęczenie, niski stan techniczny pojazdu, pech, odwrócenie uwagi lub nieśmiertelność. Żeby poczuć tą moc, którą wymieniłem na końcu nie trzeba być nawalony tablicą Mendelejewa - wystarczy zwykła zawiść i chwilowy brak wyobraźni.

Dziś, mówiąc kolokwialnie, wyciągaliby mi z dupy Mercedesa. Jadę grzecznie ul. Fordońską wyjaśnić pewne sprawy na uczelni. Trzymam się prawego pasa i widzę, że lewy jest wolny (najbliższe autko poruszało się z moją prędkością i było z 50 metrów za mną). Wrzucam kierunkowskaz (wiem, że to niemodne ale ręka mi od tego nie uschnie) i nagle kilkuletnia klasa E dość energicznie zaczęła przyśpieszać. Pozostała prosta decyzja: wbić się póki nie zgubiłem go w lusterku lub odpuścić. Zanim doszedłem do tego wyrazu na "o" byłem już na lewym pasie z wyjącym (ze szczęścia) silnikiem i usłyszałem trąbienie. Merce jednak mają dobre hamulce . Za kółkiem nie był ani szczyl ani duży szczyl ale dziadziunio o włosach bardziej siwych niż Sean Connery a obok niego na oko małżonka. Blachy były niemieckie. O dziadziuniach z landów krążą legendy, że ponad kodeks drogowy stawiają wysoką kulturę jazdy - jak widać ten akurat zapomniał doczytać, że kultura na drodze obowiązuje nawet w Polsce. Wbiłem mu się na pas za chamskie przyśpieszenie po moim kierunkowskazie (a przecież był daleko), poza tym niespecjalnie trzymał się ograniczeń dotyczących prędkości (w końcu musiał mnie dogonić) i zachowania odstępu. Wreszcie miałbym zrobiony bagażnik .

Dziadziunio to nie młody i narwany człowiek. A jednak spowodowałby wypadek drogowy, bo ktoś w gorszym aucie śmiał wjechać na jego pas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Po Twojej wypowiedzi Micz zmieniłem opcje ankiety, bo pewnie o to Ci chodziło. Nie chodzi mi o policyjne statystyki ale bardziej o nasze subiektywne odczucia.

Osobiście uważam, że młody człowiek ma bardziej beztroskie podejście do życia, a wiem to bo w końcu też byłem "młodym człowiekiem" i wiem co robiłem za kółkiem .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Cóż statystyka kłamie, ale: Statystycznie najwięcej wypadków to kierowcy w wieku 18-25 lat, ale zaraz za nimi i jakoś nikt tego nie zauważa są kierowcy 35-40 (różnice procentowe są minimalne). I są to tzw "doświadczeni kierowcy". Moim zdaniem to najgorsza banda na naszych drogach: uczyli się jeździć na samochodach z magiczną pojemnością 0,6 l (maluch) i teraz w furach z ich młodości (stare pasaty itd) nadrabiają stracony czas. Często oglądam uwaga pirat na TVN i muszę przyznać, że większość zatrzymywanych to właśnie doświadczeni kierowcy. Nie da się ukryć, że lata przyzwyczajeń zrobiły swoje i ciężko ich oduczyć łamania przepisów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Dałem na "nie obchodzi mnie to" bo nie umiem stwierdzić czy młody kierowca będzie powodował wypadki i w ogóle. Jest trudno to stwierdzić. Sam jestem na końcu drogi do uzyskania prawa jazdy, od egzaminu dzieli mnie 7 godzin jazd szkoleniowych i czas oczekiwania na egzamin i...i tyle. Jak zdam, to nie będę dobrym kierowcą. Wciąż będę musiał się doszkalać, uczyć i w ogóle.

Dlatego w mediach powinny być kampanie odnośnie dramatycznych skutków wypadków - prezentacje z dużą ilością zwłok i kraks miałem na wykładach. Uwierzcie mi na słowo - widok rozciętej czaszki rowerzysty w którego wjechał nieuważny kierowca (tak - czaszka + dach = idealne narzędzie do ściągania skalpów), duża ilość krwi i zniszczony samochód - dramat.

Albo spotkanie głowy nastolatki z kołami mercedesa - też dramat.

To wszystko może zdarzyć się nawet doświadczonym kierującym. Mimo wszystko ponad kulturę trzeba wiedzieć, że są takie sytuacje które trzeba przewidzieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Zagłosowałem na zdecydowanie tak, bo to najczęściej młodzi kierowcy powodują te wypadki w których giną ludzie, to najczęściej młodzi jeżdżą samochodem w 7 osób i później walą w drzewo, a czasm w inny samochód. Ale oczywiście głosując na zdecydowanie tak nie uważam, że każdy młody kierowca = wypadek, ale prawdopodobieństwo jest większe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Jak ze wszystkim - początkujący Dżokej spadnie z konia częściej niż Szeryf z dzikiego zachodu. Początkujący overclocker prędzej spali płytę główną aniżeli wprawiony wyjadacz.

A teraz coś z innej beczki - młody sprzedawca będzie sprzedawał wszystko jak najlepsze w jak najniższej cenie - stary wyjadacz upcha byle co za górę złota.

Jak widzicie nie można przeceniać umiejętności na starcie. Co prawda to prawda - samochody mają moc, dają poczucie swobody ale liczy się indywidualność. Póki co maks pod okiem instruktora to 100 km/h. Jest wrażenie...ale jest też strach bo wszystko za bardzo się czuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

W 7 osób, te czasy jeszcze nie minęły? Najwięcej osób, które wiozłem nie przekroczyłoby połowy Twojego wariantu - ot 3 + ja. Przez 95% czasu jeżdżę sam, kolejne 4% z Kasjo i 1% z Kasjo, jej mamą i jej siostrą. Jak widać przez ogromną ilość czasu mam lepszy współczynnik ogólnej masy do mocy oraz zdecydowanie mniej niestabilnej (czyli latającej na zakrętach) masy. To pozwala poczuć radość gdy silnik budzi się do życia powyżej 4000 obrotów i wedle producenta "zaczyna się moc". Ooo tak .

Tak jak mówicie - bez względu na wiek, radość z jazdy jest zawsze gdy pojawia się okazja. Gdybym miał turbo i strumienicę w obudowie katalizatora, czyli kolejne dwa powody do zwiedzania tych dalszych obszarów na obrotomierzu, to częściej odczuwałbym przyjemność z jazdy samemu.

Takie są fakty, może Wy będziecie jeździć do końca swojego życia "jak trzeba" ale wierzcie mi: to zależy od tego co macie pod maską. Kaszlem ciężko było się rozbujać, favoritką już szło lepiej ale wciąż bez polotu, lagunka to wciąż "nie to", bracholek dużo jeździ w trasie, miał cougara 2.5 V6 (170 ps) ale będzie kombinował coś mocniejszego. Czasami też mam dłuższe okresy spokojnej jazdy... ale ile można.

Ralliart - Ty chcesz mieć 1.4 hdi w Peugeot 107, może to i będzie ekonomiczne ale czy bezpieczne? W cenie ~3o.ooo zł dostaniesz limuzynę z prawdziwego zdarzenia Peugeot 607 z 2002 roku z klimą, tempomatem, 8 śpiochami, itd: http://moto.allegro.pl/item703699217_peugeot_607_2_0_hdi_sedan_2002r.html . Ale to Twój wybór .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Nie minęły przecież jeszcze sciągu ostatnich kilku tygodni były 2 takie wypadki w których zgineli prawie wszysc jadący.

Co do sprzedawców, dobry sprzedawca zawsze robi wszystko, żeby kient nie czuł się oszukany. Ale w marketach nie ma dobrych sprzedawców, bo im to wisi. Jak klient będzie rozczaroway to nie będzie winił jego tylko cały sklep. Dlatego przedstawiciele handlowi mają spore prowizje od sprzedawanych towarów, bo wtedy im też zależy na zadowolonych klientach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Racja Micz, w markecie nie ma ŻADNYCH prowizji dla sprzedawcy, jakaś tam premia od obrotu sklepu to jak komuna: należy się gdy cały sklep wyrobi plan, a wystarczy dać ciała przy kilku kontrolach cen czy mieć jeden dzień na L4 i jest po premii. Bez przesady, oni mają tam płacone za stanie w czerwonych lub białych koszulkach i tyle.

Jest to "oczywiście" winą zarządu firmy, że nie potrafi zmotywować swojego handlowca, chyba że nie uważa ich za handlowców ale za cieci, to wtedy nie ma się co dziwić takiej a nie innej obsłudze.

Jako, że jest to temat o wypadkach - Rogal - gdy ja zdawałem prawko 11 lat temu to nikt nawet nie śnił o truciu o wypadkach i o tym co się stanie gdy stracimy kontrolę nad tym co się dzieje. Miałem parkować tyłem i przepuszczać wszystkich jak leci, ot cała nauka. Wyczucia i pewności siebie nabrałem grając w wyścigówki i uskuteczniając w pewnym sensie to na ulicy. Inaczej nadal bym jechał z fotelem przysuniętym do przedniej szyby nie przekraczając nawet 40 aby inni mogli mnie łatwiej wyprzedzić (grunt to nie powodować niebezpiecznych sytuacji). Szczerze? Cieszę się, że jeździłem słabymi autkami, mogłem je lepiej wyczuć. W dzisiejszych czasach siadając za 200 konną (to co, że starą) betą mógłbym nie dożyć mojego wieku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

To też prawda :D Ale ja jako przyszły kierowca stawiam na wyuczenie się wszystkiego najlepiej jak można, toteż zabawy z leżeniem na kierownicy mnie nie dotyczą - większość rzeczy robię na wyczucie, parkowanie ćwiczę tak, by robić to na luzaku a nie na blachę.

Nie wszystko przeniosę na ulicę, ale marzenie o sportowym (bez przesady) BMW korci. No i na pewno wykupię sobie parę godzin na torze wyścigowym, żeby pod oiem specjalistów poćwiczyć sytuacje awaryjne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Z tymi sytuacjami awaryjnymi jest tak:

- dostaniesz w miarę nowe autko z kontrolą trakcji i napędem na przód

- na co dzień będziesz jeździł tym co kupiłeś, czyli ... czymś innym .

Nie szkoda kasy? Niczego to przecież Ciebie nie nauczy, bo nauka szybko pójdzie w las. To tak jakbyś robił kurs na ciężarówki - fajnie, ale po powrocie do domu wsiądę w swoją Lagunę i doświadczenie ze ślizgania się wywrotkami na nic mi się nie przyda. Tak samo jest z furkami z napędem na przód i na tył, podczas poślizgu należy zachować się zupełnie inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Zazwyczaj dają samochód z małymi kółkami z tyłu do symulowania jazdy w poślizgu.

A o czym pisałem post wyżej? Że jadę tam swoim samochodem. Co z tego, że jest to Szkoła Jazdy Subaru, że dają Subaru skoro na codzień jeżdżę czymś innym?

Co do symulowania poślizgów - tak. Plac pełen zakrętów ze zraszaczami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

To nieźle zaczynasz, skoro załapałeś się na takie szkolenia. Ja ich nie miałem i do dziś pamiętam uślizg przy 40 km/h w zimę przy którym do drzewa było niedaleko.... Ale całe szczęście nic się nie stało. Za to teraz byłbym spokojniejszy i nie zareagowałbym w ten sam sposób - myślę, że dałbym sobie radę z tym uślizgiem. W końcu już raz w lesie dałem sobie radę z poślizgiem w maluchu :D Pełen bok był :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Tego się Rogal nie spodziewałem - jak można wyszaleć się swoim autkiem na specjalnych torach wraz z instruktorem to spoko. Tylko prawda jest taka, że niezbyt widzę sens wydawania pieniędzy (pewnie nie małych) za coś co mi się po prostu nie przyda. Gdy jest mokro to po prostu jadę ostrożnie, gdy ślisko - też. Co tu będę owijał w bawełnę: chcemy bawić się jak Colin Mc Ray? To najpierw postarajmy się o wózek, którym jeździł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Co do tych kółek to wiem o co chodzi - ale to jest zwykła ściema :D. Idą na to duże pieniądze, bo ludzie dają się robić w bambuko: użyjcie wyobraźni.

Co mi w tej ściemie nastawionej na drążenie portfeli nie pasuje:

1. teoretycznie totalny brak tarcia przez tylne opony - zawsze jest tarcie - nawet na lodzie, przerabiałem to w tą zimę.

2. te kółka kręcą się jak kółka od marketowych wózków - a czy wasze tylne koła też zmieniają oś?

3. teoretyczny brak bieżnika, który starałby się odzyskać trakcję.

4. teoretyczny niemożliwy w praktyce olbrzymi nacisk na cm2 śliskiej nawierzchni spowodowany mikroskopijną oponą.

5. brak możliwości hamowania tylnymi kołami.

6. w przypadku napędu na tylną oś - brak kontrowania gazem.

7. brak krawężników na torze, a przecież one występują "w realu".

Te testy to ściema, ludzie wierzą w nie bo chcą wierzyć, tak samo jak chcą wierzyć w testy NCAP. Nawet najmniejsze autka mają maks gwiazdek natomiast amerykańskie "czołgi" prawie zawsze są "karane" niskimi ocenami. Bardzo chciałbym posadzić osobę "wierzącą" w prawdomówność tych testów za kierownicą takiego Smarta a sam siadłbym za kierownicą Forda F350. W/g NCAP jest mniej bezpieczny więc kierowca Smarta powinien wyjść bez szwanku a ja połamany lub martwy - chętnie bym sprawdził, czy moja olbrzymia rama, do której ktoś dospawał pancerz i położył 6 litrowe V8 (które ze skrzynią biegów, wałem, piastą i tylną osią ważą połowę tego smarka) zabezpieczy mnie przed bądź co bądź strefą zgniotu w tym i innych maleństwach z 5 gwiazdkami. Oczywiście nie tylko łeb w łeb, chętnie też bym zobaczył walenie w bok u mnie i u niego. Chevo też ma takie "cywilne ciężarówki" dopuszczone do normalnej jazdy jako osobówki i też mógłby postarać się o testy "my vs maleństwa z EU". Czemu porównuję te zupełnie inne konstrukcje? Bo po to powstał system oceniania NCAP: żeby nie rozróżniać aut po ich wielkości ale po skutecznym bezpieczeństwie. Być może jak się zderzą dwa F350 to przy tej samej prędkości bardziej to zaboli niż gdyby się zderzyły dwie Fiesty, ale zauważcie że NCAP jest dla europejczyków, więc jest bardzo mała szansa, że trafią na siebie dwa F350, za to astronomicznie większa, że naszym oponentem będzie autko rodzime lub ze wschodu.

I dlatego też nie "wierzę" w kółka na tylnej osi. Jak chcą odwzorować trudne warunki ... to niech zmoczą i zamrożą asfalt i po krzyku. Dokładanie kółek jest tak samo nierealne jak zakładanie opaski na oczy - "masz i jedź".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Wiadomo, że to jest bardziej ekstremalna sytuacja, samochód aż tak źle sie nie zachowuje jak te samochody, ale to jest dobre narzędzie do ćwiczenia wyprowadzania samochodu z poślizgu, a argument o tylnim napędzie jest bez sensu, bo wiadomo, że tego typu samochody służą do nauki jazdy samochodem z przednim napędem, czyli znacznej większości samochodów na polskich drogach. Te kółka zmieniają oś właśnie po to żeby symulować poślizg więc ten agrument też jest bez sensu. Wiadomo lepsze od tych kółek są maty poślizgowe, ale one nie są za duże więc nie mozna ćwiczyć cały czas jazdy po bardzo śliskiej nawierzchni. Dzięki temu można poćwiczyć trochę i później już spróbować na matach poślizgowych.

Co do testów to ich specyfika powoduje, że wychodzą takie róźnice, np. samochód dostaje jedną gwiazdkę tylko za to, że ma przypominanie o zapięciu pasów, bo to w dużym stopniu zwiększa bezpieczeństwo. Amerykańskie samochody wcale nie są takie bezpieczne, bo tam głównie kładzie się nacisk na wygodę samochodów.

A tak wogóle to amerykańskich samochodów (tych krążowników) nie ma w tych testach bo oni tylko testuja te samochody które trafiają na nasz rynek. I te testy są przeprowadzane  w specyficzny sposób, np. zderzenie czołowe ze ścianą. W takim teście nawet największe ciężarówki (nie licząc tych z USA z długim przodem) przegrają z osobówką, bo kierowca jest dużo bardziej narażony na uderzenie.

No i Smart nie uzyskał 5 gwiazdek tylko 4 (model 4 osobowy i 2 osobowy z 2007) i 3 gwiazdki model 2 osobowy z 2000 roku.

I co z tego, że amerykańskie samochody to czołgi skoło łamią się jak zapałki:

GM U-Body Crash Test (with music)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Ok, a ile jest wypadków ze ścianą, której nie da się zniszczyć nawet ciężarówką? Myślę, że jak będziemy się trzymać drogi to naszym największym zmartwieniem będą inne pojazdy. Mniejsze lub większe, ale na szczęście nie takie jak Ford F450 czy Toyota Tundra , które kosztują nieco ponad 100 kawałków (zł).

Złożenie się autka po wbiciu w beton spowodowane jest konstrukcja ramową, ale z drugiej strony gdy mamy pojedynek: rama + kilka ton vs k. samonośna to wolałbym siedzieć w tym pierwszym autku.

TOYOTA TUNDRA 4.6 L

Dołączona grafika Dołączona grafika

FORD F450 SUPER DUTY 6.8 L lub 6.4 diesel biturbo

Dołączona grafika Dołączona grafika

A EURO NCAP mówi nam, że taki Peugeot 207 ma 5 gwiazdek... jak walczy z innym maleństwem to się nie dziwię...

Na razie trzeba nacieszyć się F350, bo 450 ma wyjść w 2010 roku, ale co tam, rama i tak jest podobna.

Robi się offtop. Jeżeli młody człowiek chce poczuć "moc" to i tak wybierze coś japońskiego lub europejskiego. Te maszynki mają doskonały stosunek mocy do masy i pojemności. Moim drugim samochodem spokojnie mogła by być "stara i tania" Honda Prelude, Mitsubishi 3000GT czy Nissan 300. Ahh... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Micz nie można jednak zapominać o tym, że Amerykańskie samochody zawsze spełniały zupełni inne normy niż europejskie i były od nich gorsze pod względem bezpieczeństwa. Zresztą tak jest do dziś. Przem0l ma rację co do jednego - masa samochodu robi różnicę, bo testy EURO NCAP przeprowadza się według procedury 70 % powierzchni czołowej przy zderzeniu z przeszkodą o masie samochodu. Czyli taka 207 nie ma żadnych szans z np Rolls-Royce'e o masie prawie 3 ton. Fizyka jest bezlitosna w takich sytuacjach i energia kinetyczna robi swoje. Niestety rzadko zdarzają się "równe" wypadki i w większości przypadków ktoś jechał większym samochodem i miał więcej szczęścia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Ludki kochane. Młodzi robią najwięcej wypadków?

Ja jestem kobietą nie chce nikomu ujmować ale według mnie jak spojrzycie dokładniej na statystyki to zobaczycie że w 60% to kobiety robią wypadki. Czemu tak się dzieje?

Mam kilka swoich teorii a o to te najważniejsze.

1. Są przemęczone i mają mnóstwo spraw na głowie, dzieci, praca, szkoła, obiady no i oczywiście mąż. Jak po takim całym dniu mieć siłę na koncentracje jadać samochodem?? A oni jeszcze te chamy urzędasy chcą nam zabrać szybsze przejście na emeryturę.

2. Kobiety mają ograniczoną wyobraźnie (nie wszystkie). Ja jestem tego żywym przykładem. Nie potrafię ocenić czy zmieszczę się samochodem w daną szczelinę lub czy mijając samochód nie zahaczę mu lusterka.

3. Ich reakcja na zdarzenia jest wolniejsza wiadomo czemu (przemęczone i za dużo spraw na głowie).

Moje kochane stworzenie wygania mnie na prawo jazdy. Strach pomyśleć co to będzie jak wjadę na ulice.

Zrobię prawko ale i tak nie będę go używać zbyt często. No chyba że dostanę w prezencie takiego Forda na szynach to sie nię będę niczego bała i będę mogła śmigać po ulicach a inni niech się martwią:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Ja wrócę do początku wątku, czyli statystyk i młodych kierowców. Młodych to znaczy jakich? 18-latków? Kierowca kierowcy nigdy nie będzie równy, bo znam kilku "młodych" kierowców (mają po jakieś 24 lata), prawko mają już od jakiś 8 lat. Jak na moje oko jeżdżą dobrze, żadne z nich nie miało jeszcze wypadku (odpukać w niemalowane :P ) A teraz weźmy pod lupę dojrzałego kierowcę, powiedzmy 40 lat. Co z tego, że tyle sobie liczy, skoro załóżmy prawko odebrał miesiąc temu? Chociaż nikt nie powiedział, że nie jeździł wcześniej bez :D I tacy właśnie nieraz są przyczyną kolizji na drogach. Jednak z drugiej strony taki młodziak brawurant wcale nie jest lepszy, a nawet jeszcze gorszy. A już w ogóle najlepsi są ci "rozsądni dojrzali kierowcy", którzy uważają, że jeżdżą najlepiej i że to inni powinni im się kłaniać w pas i wszędzie ich przepuszczać.

Moim zdaniem umiejętności kierowcy zależą od doświadczenia na drodze, a nie od wieku jaki delikwent sobie liczy... A poza tym młodsi zawsze mają lepszy refleks niż jakieś zapierdziałe dziadki... I w tej kwestii chyba większość się ze mną zgodzi.

A może wszyscy powinni się przerzucić na rowery i koniki? :D

I patrzcie co znalazłam ;]

http://szkolajazdy.bydgoszcz.pl/aktualnosci/mlodzi-kierowcy-powoduja-wypadki/9.html

A to tak dla relaksu i dla odpoczynku :P

http://www.joemonster.org/filmy/18258/Student_z_Pakistanu_i_automatyczne_drzwi

Kasjo fordzik na szynach, silnik jak w tramwaju i heja! ;) W zasadzie będziesz potrzebowała tylko odpalić, rozpędzić i samo jedzie :D No czasami przyda się hamulec, bo nie wszyscy przepuszczą :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

To jest ten sam link :D. Co do relaksu: wszystko jest kwestią pozycji w samochodzie. Jak leżysz jak w sofie to szczerze mówiąc gów.. widać , ale jest komfort i przyjemność z jazdy.

Nie nawidzę wąskich uliczek z krawężnikiem "od mojej strony" lub "końcem asfaltu" i wielka dziurą. Nie widać ani przodu ani boków i nie wiadomo do końca czy od krawężnika dzieki mnie tylko 10 cm czy aż 20-30. Wieczne lampienie się w boczne lusterko i korekcyjne "odmierzanie" teoretycznej bezpiecznej odległości "od środka lewej wycieraczki do linii brzegowej jest tyle ile od kół do krawężnika" wnerwia i to bardzo. Jak to zawsze powtarzałem - jazda autem ma sprawiać przyjemność a nie tylko służyć do transportu, bo inaczej lepiej jest wybrać komunikację publiczną. I dlatego nie przysunę sobie fotela bliżej ani nie skręcę go bardziej pionowo .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na stronach

Gość
Ten temat jest zamknięty i nie można dodawać odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...